Z dedykacją dla Oli i Julki za to, że jęczały bym dodała nowe rozdziały, przez co mnie motywowały. :)
* * 3 dni później *
Od trzech dni nie widziałam go. Zapadł się pod ziemie. W tak ważnej dla mnie chwili uciekł. Zostawił na pastwę losu. Zamiast sam do mnie przyjechać wysłał Tommo by zawiózł mnie do ich 'bazy'. Moja mama zaś pojechała na wczesne wakacje. Gdyby nie Ann byłabym sama z tym wszystkim. To ona podtrzymywała mnie na duchu. Jednak zawsze kiedy rozwijałam temat Zayna i tego jak się zachował, karciła mnie i broniła go. Czy o czymś nie wiem? Moje rozmyślenia przerwał George wchodzący do mojego tymczasowego pokoju.
-Chodź na śniadanie- powiedział i podał mi dłoń. Chwyciłam ją, a on mnie podniósł. Kiwnęłam w podzięce głową i zeszłam do kuchni. Przy blacie siedziała zielonowłosa majstrując coś na telefonie. Tommo nie było. Za pewne jest w garażu albo jeszcze śpi. Stawiam na to pierwsze. W końcu jego pracowitość od ostatniego czasu budziła mnie o 8 rano.
-Cześć- przywitałam się lekko zachrypniętym głosem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem bardzo spragniona. Zabrałam szklankę oraz wodę i szybko nalałam do naczynia picie. Wypiłam wszystko delektując się orzeźwieniem.
-Jak się spało?- zapytał Ogórek, odrywając swój wzrok od ekranu telefonu.
-Nawet dobrze- odparłam i podeszłam do szafki, w której znajdowały się płatki śniadaniowe. Nie miałam ochoty na nic innego no i oczywiście nie chciało mi się. Wyjęłam jeszcze mleko i po przyrządzeniu śniadania zaczęłam delektować się smakiem miodowych płatków.
-Dzisiaj wielki dzień!- zaśmiała się radośnie Ann. Z pytającym wzrokiem popatrzyłam na nią. Czyżby Zayn miał się w końcu pojawić.
-Oh jak możesz! Dzisiaj mam urodziny!- odparła z wyrzutem jednak zaraz zapomniała o tym i zaczęła się śmiać.
-Przepraszam. Nie mam nic dla ciebie więc muszą Ci wystarczyć moje życzenia- powiedziałam po czym zaniosłam miskę do zlewu, kończąc posiłek. Gdybym powiedziała, że bardziej zależy mi na urodzinach Ogórka niż na przyjeździe Zayna to bym skłamała. Pozostało mi jedynie uśmiechać się jak gdyby nigdy nic.
-Idziemy dzisiaj po ubrania!- wrzasnęła uradowana dziewczyna. Jeśli oceniać ją po wyglądzie to stwierdziłabym, że nie zależy jej na dobrych ubraniach. Przeważnie chodziła w jeansach i koszulkach z jakimiś nadrukami. Jednak przez te 3 dni poznałam ją bardzo dobrze. Ogórek uwielbiał sukienki, ale zakładał je tylko na specjalne okazje. Zresztą gdyby podczas zwykłego dniu roboczego ubrałaby sukienkę to miałaby problem. W końcu zawsze ktoś mógł po nią zadzwonić do załatwienia jakiejś sprawy.
Kiwnęłam głową na znak zgody i powolnym krokiem skierowałam się do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Założyłam zwykłą bluzkę i spodnie. Na nogi włożyłam Vansy. Zabrałam czarną, skórzaną kurtkę i zeszłam na dół.Ogórek już na mnie czekał. Posłałam w jej stronę krzywy uśmiech i razem wyszłyśmy z domu.
-Ja zobaczysz coś niepokojącego to od razu mów. Chociaż raczej w centrum handlowym nie powinni próbować nas zabić- powiedziała zielonowłosa. Zabić? Byłam świadoma, że chcą mnie porwać, pobić, ale nie przypuszczałam, że chcą nas zabić. Nieprzyjemne ciarki przeszły po moich plecach. Ann widząc to objęła mnie ramieniem. Ku mojemu zdziwieniu czułam się lepiej. Czyżby uodporniała się na tak dramatyczne rzeczy? Mimo, że czułam się bezpiecznie to i tak z każdym stawianym krokiem rozglądałam się czy ktoś nas nie śledzi. Kiedy znalazłyśmy się przy aucie, Ann szybko je otworzyła, wpuszczając mnie do środka. Zimna skóra, którą pojazd był wyłożony lekko otrzeźwiła mnie. Popatrzyłam na szybę. Z wyraźną ulgą stwierdziłam, że jest kuloodporna. W myślach podziękowałam Tommo za lekcje o samochodach.
-Trzymaj- powiedziała zielonowłosa i podała mi pistolet, który wyciągnęła z ukrytej szafeczki. Drżącymi rękoma chwyciłam spluwę i wsadziłam za spodnie, uważając by czasami czegoś nie nacisnąć. Ann ruszyła, a ja wpatrywałam się w domy za oknem. Były opuszczone i już rozsypujące się, ale miały swój urok. Nagle auto obniżyło się z lewej strony na tyłach samochodu.
-Cholera- krzyknęła dziewczyna po czym wyszła z samochodu. Głośny świst i uderzenie metalu o karoserie auta uświadomiło mi, że ktoś do nas strzela. Odruchowo spuściłam głowę i próbowałam ukryć się. Odwróciłam twarz w stronę otwartych drzwi, za którymi chroniła się Ann. Radziła sobie nieźle więc wróciłam do wcześniejszej pozycji. Kiedy przekręcałam głowę zauważyłam, że za Ann ktoś się skrada. Próbowałam do niej krzyknąć, ale strzały zagłuszały mój głos. Co mogę zrobić?- pomyślałam. Mój wzrok szukał jakiejś rzeczy, którą mogłabym rzucić w tego mężczyznę. Wtem zauważyłam broń, którą niedawno schowałam. Nie myśląc zbyt wiele wyciągnęłam ją i strzeliłam przez otwarte drzwi w stronę mężczyzny. Trafiłam w samo serce. Ogórek słysząc to szybko odwrócił się w moją stronę. Jedyne co mogła zrobić to posłać mi wdzięczny uśmiech. Dalej nie pamiętam co się działo. Natłok myśli nie pozwolił mi na niczym się skupić. Zabiłam człowieka. Przed chwilą ktoś stracił przeze mnie życie. Odebrałam mu najważniejszą rzecz. A co jeśli on miał żonę, dzieci. Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Teraz ja powinnam umrzeć. Źle postąpiłam, a to jest kara. Z taką myślą wyszłam z auta. Rozejrzałam się i uznałam, że jestem pod 'bazą'. Przed drzwiami stała zielonowłosa i paliła papierosa. Patrzyła na mnie ze współczuciem. Stałam tam jakbym wrosła w ziemie. Ochroniłam ją. On chciał zabić Ann, a ja ją ochroniłam. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Szybko podbiegłam do dziewczyny i mocno się w nią wtuliłam. Stałyśmy tak przez chwilę, ponieważ przed dom wyszedł George.
-Dziękuje ci, że ją ochroniłaś. Mimo, że Ogórek ciągle mnie irytuje to nie wyobrażam sobie nas bez niego- powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie. Jego ręka wylądowała na moich plecach, głaszcząc je. W odpowiedzi kiwnęłam głową i weszłam do domu. Od razu ruszyłam na górę gdzie wzięłam długi prysznic. Ubrałam moją piżamę i położyłam się na łóżku. Ile bym dała by pojawił się tutaj Zayn. Ale go nie ma...
*
Otworzyłam powoli oczy. Głośna muzyka dudniła w moich uszach nie pozwalając mi spokojnie spać. 'Co się dzieje' pomyślałam. Po chwili przypomniałam sobie, że przecież dzisiaj Ann ma urodziny. Westchnęłam i opatuliłam się kołdrą. Próbowałam znowu zasnąć, ale hałas był zbyt głośny. Wypowiedziałam cicho przekleństwo i wstałam z łóżka. Szurając nogami poszłam do łazienki i ochlapałam twarz zimną wodą. Od razu poczułam się lepiej. Nie miałam ochoty schodzić na dół, ale fakt iż może spotkam Zayna utwierdził mnie w przekonaniu, że powinnam. Zabrałam czarną sukienkę z rękawami 3/4 i białe trampki. W końcu są to urodziny Ogórka. Muszę sprawić jej przyjemność chociażby dlatego, że pojawię się na imprezie. Ubrałam się w wcześniej wybrane rzeczy i pokierowałam się w stronę drzwi. Pieprzyć makijaż.
Powoli schodziłam po schodach. Muzyka była irytująco głośna, a zapach spoconych ciał przyprawiał mnie o mdłości. Rozglądnęłam się po tłumie w poszukiwaniu przyjaciół i na szczęście znalazłam ich przy stoliku. Jako jedynie nie byli pijani ani nawet szczęśliwi.
-Cześć- przywitałam się. Mój głos był lekko zachrypnięty. Odparli mówiąc ciche 'hej', które ledwo co usłyszałam. Popatrzyłam na twarze każdego z nich i dopiero teraz zrozumiałam, że przy stole siedzi Zayn. Serce jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczęło szybciej bić. Przełknęłam ślinę. Mulat ciągle się na mnie patrzył. Próbowałam to ignorować, ale jego wzrok wypalał dziurę w moim ciele. Po chwili Malik wstał i podszedł do mnie. Podniosłam głowę i zaczęłam skanować wzrokiem jego wygląd. Miał na sobie zwykłą białą koszulkę, jeansową kurtkę i czarne jeansy, ale i tak wyglądał seksownie.
-Zatańczysz?- zapytał i podał mi swoją dłoń. Jeszcze przez chwilę zastanawiałam się czy czasami nie przesłyszałam się, ale w końcu podałam mu swoją dłoń. Wstałam i razem z chłopakiem udałam się na parkiet. Akurat Dj puścił wolną muzykę. Ręcę Malika spoczęły na mojej talii, a ja swoje przeniosłam na jego kark. Staliśmy tak przez chwilę w ogóle nie reagując na muzykę w okół nas. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego tęczówki były przepełnione pięknymi iskierkami. Odruchowo przygryzłam wargę. Zayn przybliżył mnie do siebie przez co stykaliśmy się klatkami. Głowa chłopaka zbliżała się w kierunku moich ust. Było tak blisko, ale Tommo zawołał Malika.
-Jest- powiedział. Mulat szybko się ode mnie odsunął i pobiegł do wyjścia ewakuacyjnego. Szybko ruszyłam za nim. Kiedy już znajdowałam się na polu zobaczyłam Zayna rozmawiającego z Danielem. Ledwo co powstrzymałam krzyk. Malik odwrócił się w moją stronę po czym zaczął iść. Akcja jakby zwolniła. Zirytowana zaczęłam biec w jego kierunku dłużej nie wytrzymując czasu. Wpadłam w jego ramiona. Chłopak mnie podtrzymał, a ja nogami oplotłam jego ciało. Ręce włożyłam w jego bujne włosy. Nachyliłam się nad nim i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. Chłopak szybko ponowił go tym razem trwał on dłużej. Gdyby nie fakt, że Zayn mnie trzyma to zapewne zemdlałabym z przyjemności. Świat przed oczami zaczął mi wirować więc zamknęłam powieki. Język mulata czule pieścił moje podniebienie. Chciałam dalej kontynuować pocałunek, ale Malik oderwał się ode mnie i delikatnie postawił na ziemie.
-Kocham cie- wyszeptał i odszedł. Stałam tak jak wryta patrząc jak odjeżdża swoim autem, a zaraz po nim jedzie Daniel. Nie potrafiłam zrozumieć co chłopak przed chwilą do mnie powiedział. On mnie kocha. Kocha mnie. Zamknęłam oczy, a obraz jaki wytworzył mój mózg to czekoladowe tęczówki Zayna. Zemdlałam.
*
Po pierwsze należy wam się opieprz. Mam cholerne wrażenie, że w ogóle nie czytacie tych notek. Napisałam, że dodałam część, bo nie miałam internetu na komputerze, a niektórzy z was robią mi wąty dlaczego to takie krótkie. Później dlaczego jeszcze nie dodaje. Ludzie napisałam, że jak będzie 16 komentarzy to dodam!
Czemu nie dodałam kiedy było tyle komentarzy?
O tym, że jest już 17 komentarzy skapłam się w niedziele. No i rozdziałby się pojawił, ale 30 marca to imieniny mojego taty i urodziny mojego brata więc cała rodzinka się zjechała. Dodatkowo przyjechał mój kolega z Kanady! Wiec przepraszam, że wtedy wolałam poświęcić czas rodzinie!
Żeby jeszcze bardziej was dobić to czeka nas już tylko EPILOG.
Czy będzie druga część? Nie wiem... na razie muszę sobie odpocząć... :)
Rozdział niesprawdzany.
Nie będę wam robić teraz wytycznych, bo pewnie epilog napiszę jutro i jutro go dodam!
Mam nadzieje, że rozdział nie jest taki zły... Ja osobiści kocham go <3 Mimo, że nie jest napisany genialnie to go kocham *-*
@monAchilles