czwartek, 15 maja 2014

Nowy blog!

Nie wiem czemu piszę to dopiero teraz. Jakoś tak wyszło. Otóż założyłam kolejny blog! (inne konto!)

These awkward moments - Te niezręczne momenty

Fabuła: Pierwszy dzień w szkole dla niektórych jest najgorszy. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowi nauczyciele, nowe zasady. Ale nie dla Niej. Nic ją nie obchodzi. Typowa samotniczka. Kiedy trzeba, potrafi się odgryźć. I właśnie takim sposobem wpakuje się w niemałe kłopoty. Zadrze z króle szkoły. Osobą, której boją się prawie wszyscy. Razem z wieloma nieprzyjemnymi sytuacjami przyjdzie... miłość. Francuzeczka kogoś pokocha. Sprawi ból Zaynowi, a później dozna niesamowitego szczęścia. Mimo, że niektóre karty odkryłam to nie myślcie pochopnie.

Adres: http://these-awkward-moments.blogspot.com

Liczę na wasze komentarze! :)
Pozdrawiam!
@monAchilles aka Vic

wtorek, 1 kwietnia 2014

Epilog

Dla byłych, obecnych i przyszłych czytelników! :) 
*

Piłam ziemną wodę. Czułam się jakby ktoś zabrał mi serce, rozszarpał je na kawałki i jeden mi wręczył. Nie ma go. Znikł. Opuścił mnie. I wszystko byłoby nawet dobrze gdyby nie wypowiedział dwóch najpiękniejszych słów. Ale przecież mnie trzeba jak najlepiej dobić. Nie widziałam go od 14 godzin. Rozumiem, że pojechał gdzieś z Daniele, ale to przecież mnie szuka ten bydlak. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, ukazując postać Ann. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie sztucznie i usiadła obok mnie. Łóżko pod jej ciężarem wydało nieprzyjemny dźwięk.
-Na wyścigach mamy pewne zasady- zaczęła i popatrzyła na mnie jakby miała nadzieje, że zrozumiem o czym mówi. Niestety nie mogłam nic wymyślić oprócz faktu, że to zapewne będzie dotyczyć mnie i Malika.
-Jeżeli jakaś osoba nie przestrzega ich to musi ponieść karę- ciągnęła.
-Malik też poniósł karę...
-Musiał wyjechać z UK? Gdzie teraz jest- przerwałam jej roztrzęsionym głosem.
-Nie. On... Karą, za niedotrzymanie zakładu jest
-Co?- znowu jej przerwałam wrzeszcząć.
-Śmierć- odparła zrezygnowana i zaczęła płakać.
Śmierć. To sześcioliterowe słowo ciągłe powtarzało się w moich myślach. On umarł, bo chciał mnie ochronić. Oddał za mnie życie. On naprawdę mnie kochał. I to bardzo mocno. Napad płaczu nie pozwolił mi normalnie funkcjonować przez kilka godzin, a kiedy już nie miałam siły to straciłam świadomość. Znowu zemdlałam tylko tym razem nie chciałam się obudzić i tkwić w tym pięknym świecie umysłu z czekoladowymi tęczówkami Zayna. Kocham go.

"Miłość [...] im bliżej śmier­ci, tym bar­dziej jest intensywna."  

Koniec ?
*

Szaka bum! Kto mnie zabije? Już kilka osób mi to zapewniło więc wpisujcie się na listę.
Epilog mi wyszedł beznadziejnie więc bardzo przepraszam.
To może małe podsumowanie?
Łączna liczba wyświetleń: 8 533
Kraje, z których pochodzą wyświetlenia:
Polska
Holandia
Niemcy
Wielka Brytania
Stany Zjednoczone
Australia

104 opublikowane komentarze

15 obserwatorów

Więc jak to zobaczyłam to takie WOW 
WIELKIE DZIĘKI WSZYSTKIM! <3
KOCHAM WAS I DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO!
UWAGA
Jeżeli jesteś tutaj kilka dni, tygodni, miesięcy, lat po zakończeniu bloga 
TO I TAK ZOSTAW KOMENTARZ. 
Chciałabym zobaczyć ile osób to czyta.
WIĘC TERAZ KAŻDY SKOMENTUJE TEN POST! 
Jeszcze raz kocham was wszystkich! <3
Do zobaczenia?
@monAchilles

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 10

Z dedykacją dla Oli i Julki za to, że jęczały bym dodała nowe rozdziały, przez co mnie motywowały. :)
*

* 3 dni później *
Od trzech dni nie widziałam go. Zapadł się pod ziemie. W tak ważnej dla mnie chwili uciekł. Zostawił na pastwę losu. Zamiast sam do mnie przyjechać wysłał Tommo by zawiózł mnie do ich 'bazy'. Moja mama zaś pojechała na wczesne wakacje. Gdyby nie Ann byłabym sama z tym wszystkim. To ona podtrzymywała mnie na duchu. Jednak zawsze kiedy rozwijałam temat Zayna i tego jak się zachował, karciła mnie i broniła go. Czy o czymś nie wiem? Moje rozmyślenia przerwał George wchodzący do mojego tymczasowego pokoju.
-Chodź na śniadanie- powiedział i podał mi dłoń. Chwyciłam ją, a on mnie podniósł. Kiwnęłam w podzięce głową i zeszłam do kuchni. Przy blacie siedziała zielonowłosa majstrując coś na telefonie. Tommo nie było. Za pewne jest w garażu albo jeszcze śpi. Stawiam na to pierwsze. W końcu jego pracowitość od ostatniego czasu budziła mnie o 8 rano.
-Cześć- przywitałam się lekko zachrypniętym głosem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem bardzo spragniona. Zabrałam szklankę oraz wodę i szybko nalałam do naczynia picie. Wypiłam wszystko delektując się orzeźwieniem.
-Jak się spało?- zapytał Ogórek, odrywając swój wzrok od ekranu telefonu.
-Nawet dobrze- odparłam i podeszłam do szafki, w której znajdowały się płatki śniadaniowe. Nie miałam ochoty na nic innego no i oczywiście nie chciało mi się. Wyjęłam jeszcze mleko i po przyrządzeniu śniadania zaczęłam delektować się smakiem miodowych płatków.
-Dzisiaj wielki dzień!- zaśmiała się radośnie Ann. Z pytającym wzrokiem popatrzyłam na nią. Czyżby Zayn miał się w końcu pojawić.
-Oh jak możesz! Dzisiaj mam urodziny!- odparła z wyrzutem jednak zaraz zapomniała o tym i zaczęła się śmiać.
-Przepraszam. Nie mam nic dla ciebie więc muszą Ci wystarczyć moje życzenia- powiedziałam po czym zaniosłam miskę do zlewu, kończąc posiłek. Gdybym powiedziała, że bardziej zależy mi na urodzinach Ogórka niż na przyjeździe Zayna to bym skłamała. Pozostało mi jedynie uśmiechać się jak gdyby nigdy nic.
-Idziemy dzisiaj po ubrania!- wrzasnęła uradowana dziewczyna. Jeśli oceniać ją po wyglądzie to stwierdziłabym, że nie zależy jej na dobrych ubraniach. Przeważnie chodziła w jeansach i koszulkach z jakimiś nadrukami. Jednak przez te 3 dni poznałam ją bardzo dobrze. Ogórek uwielbiał sukienki, ale zakładał je tylko na specjalne okazje. Zresztą gdyby podczas zwykłego dniu roboczego ubrałaby sukienkę to miałaby problem. W końcu zawsze ktoś mógł po nią zadzwonić do załatwienia jakiejś sprawy.
Kiwnęłam głową na znak zgody i powolnym krokiem skierowałam się do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Założyłam zwykłą bluzkę i spodnie. Na nogi włożyłam Vansy. Zabrałam czarną, skórzaną kurtkę i zeszłam na dół.Ogórek już na mnie czekał. Posłałam w jej stronę krzywy uśmiech i razem wyszłyśmy z domu.
-Ja zobaczysz coś niepokojącego to od razu mów. Chociaż raczej w centrum handlowym nie powinni próbować nas zabić- powiedziała zielonowłosa. Zabić? Byłam świadoma, że chcą mnie porwać, pobić, ale nie przypuszczałam, że chcą nas zabić. Nieprzyjemne ciarki przeszły po moich plecach. Ann widząc to objęła mnie ramieniem. Ku mojemu zdziwieniu czułam się lepiej. Czyżby uodporniała się na tak dramatyczne rzeczy? Mimo, że czułam się bezpiecznie to i tak z każdym stawianym krokiem rozglądałam się czy ktoś nas nie śledzi. Kiedy znalazłyśmy się przy aucie, Ann szybko je otworzyła, wpuszczając mnie do środka. Zimna skóra, którą pojazd był wyłożony lekko otrzeźwiła mnie. Popatrzyłam na szybę. Z wyraźną ulgą stwierdziłam, że jest kuloodporna. W myślach podziękowałam Tommo za lekcje o samochodach.
-Trzymaj- powiedziała zielonowłosa i podała mi pistolet, który wyciągnęła z ukrytej szafeczki. Drżącymi rękoma chwyciłam spluwę i wsadziłam za spodnie, uważając by czasami czegoś nie nacisnąć. Ann ruszyła, a ja wpatrywałam się w domy za oknem. Były opuszczone i już rozsypujące się, ale miały swój urok. Nagle auto obniżyło się z lewej strony na tyłach samochodu.
-Cholera- krzyknęła dziewczyna po czym wyszła z samochodu. Głośny świst i uderzenie metalu o karoserie auta uświadomiło mi, że ktoś do nas strzela. Odruchowo spuściłam głowę i próbowałam ukryć się. Odwróciłam twarz w stronę otwartych drzwi, za którymi chroniła się Ann. Radziła sobie nieźle więc wróciłam do wcześniejszej pozycji. Kiedy przekręcałam głowę zauważyłam, że za Ann ktoś się skrada. Próbowałam do niej krzyknąć, ale strzały zagłuszały mój głos. Co mogę zrobić?- pomyślałam. Mój wzrok szukał jakiejś rzeczy, którą mogłabym rzucić w tego mężczyznę. Wtem zauważyłam broń, którą niedawno schowałam. Nie myśląc zbyt wiele wyciągnęłam ją i strzeliłam przez otwarte drzwi w stronę mężczyzny.  Trafiłam w samo serce. Ogórek słysząc to szybko odwrócił się w moją stronę. Jedyne co mogła zrobić to posłać mi wdzięczny uśmiech. Dalej nie pamiętam co się działo. Natłok myśli nie pozwolił mi na niczym się skupić. Zabiłam człowieka. Przed chwilą ktoś stracił przeze mnie życie. Odebrałam mu najważniejszą rzecz. A co jeśli on miał żonę, dzieci. Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Teraz ja powinnam umrzeć. Źle postąpiłam, a to jest kara. Z taką myślą wyszłam z auta. Rozejrzałam się i uznałam, że jestem pod 'bazą'. Przed drzwiami stała zielonowłosa i paliła papierosa. Patrzyła na mnie ze współczuciem. Stałam tam jakbym wrosła w ziemie. Ochroniłam ją. On chciał zabić Ann, a ja ją ochroniłam. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Szybko podbiegłam do dziewczyny i mocno się w nią wtuliłam. Stałyśmy tak przez chwilę, ponieważ przed dom wyszedł George.
-Dziękuje ci, że ją ochroniłaś. Mimo, że Ogórek ciągle mnie irytuje to nie wyobrażam sobie nas bez niego- powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie. Jego ręka wylądowała na moich plecach, głaszcząc je. W odpowiedzi kiwnęłam głową i weszłam do domu. Od razu ruszyłam na górę gdzie wzięłam długi prysznic. Ubrałam moją piżamę i położyłam się na łóżku. Ile bym dała by pojawił się tutaj Zayn. Ale go nie ma...

*

Otworzyłam powoli oczy. Głośna muzyka dudniła w moich uszach nie pozwalając mi spokojnie spać. 'Co się dzieje' pomyślałam. Po chwili przypomniałam sobie, że przecież dzisiaj Ann ma urodziny. Westchnęłam i opatuliłam się kołdrą. Próbowałam znowu zasnąć, ale hałas był zbyt głośny. Wypowiedziałam cicho przekleństwo i wstałam z łóżka. Szurając nogami poszłam do łazienki i ochlapałam twarz zimną wodą. Od razu poczułam się lepiej. Nie miałam ochoty schodzić na dół, ale fakt iż może spotkam Zayna utwierdził mnie w przekonaniu, że powinnam. Zabrałam czarną sukienkę z rękawami 3/4 i białe trampki. W końcu są to urodziny Ogórka. Muszę sprawić jej przyjemność chociażby dlatego, że pojawię się na imprezie. Ubrałam się w wcześniej wybrane rzeczy i pokierowałam się w stronę drzwi. Pieprzyć makijaż.
Powoli schodziłam po schodach. Muzyka była irytująco głośna, a zapach spoconych ciał przyprawiał mnie o mdłości. Rozglądnęłam się po tłumie w poszukiwaniu przyjaciół i na szczęście znalazłam ich przy stoliku. Jako jedynie nie byli pijani ani nawet szczęśliwi.
-Cześć- przywitałam się. Mój głos był lekko zachrypnięty. Odparli mówiąc ciche 'hej', które ledwo co usłyszałam. Popatrzyłam na twarze każdego z nich i dopiero teraz zrozumiałam, że przy stole siedzi Zayn. Serce jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczęło szybciej bić. Przełknęłam ślinę. Mulat ciągle się na mnie patrzył. Próbowałam to ignorować, ale jego wzrok wypalał dziurę w moim ciele. Po chwili Malik wstał i podszedł do mnie. Podniosłam głowę i zaczęłam skanować wzrokiem jego wygląd. Miał na sobie zwykłą białą koszulkę, jeansową kurtkę i czarne jeansy, ale i tak wyglądał seksownie.
-Zatańczysz?- zapytał i podał mi swoją dłoń. Jeszcze przez chwilę zastanawiałam się czy czasami nie przesłyszałam się, ale w końcu podałam mu swoją dłoń. Wstałam i razem z chłopakiem udałam się na parkiet. Akurat Dj puścił wolną muzykę. Ręcę Malika spoczęły na mojej talii, a ja swoje przeniosłam na jego kark. Staliśmy tak przez chwilę w ogóle nie reagując na muzykę w okół nas. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego tęczówki były przepełnione pięknymi iskierkami. Odruchowo przygryzłam wargę. Zayn przybliżył mnie do siebie przez co stykaliśmy się klatkami. Głowa chłopaka zbliżała się w kierunku moich ust. Było tak blisko, ale Tommo zawołał Malika.
-Jest- powiedział. Mulat szybko się ode mnie odsunął i pobiegł do wyjścia ewakuacyjnego. Szybko ruszyłam za nim. Kiedy już znajdowałam się na polu zobaczyłam Zayna rozmawiającego z Danielem. Ledwo co powstrzymałam krzyk. Malik odwrócił się w moją stronę po czym zaczął iść. Akcja jakby zwolniła. Zirytowana zaczęłam biec w jego kierunku dłużej nie wytrzymując czasu. Wpadłam w jego ramiona. Chłopak mnie podtrzymał, a ja nogami oplotłam jego ciało. Ręce włożyłam w jego bujne włosy. Nachyliłam się nad nim i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. Chłopak szybko ponowił go tym razem trwał on dłużej. Gdyby nie fakt, że Zayn mnie trzyma to zapewne zemdlałabym z przyjemności. Świat przed oczami zaczął mi wirować więc zamknęłam powieki. Język mulata czule pieścił moje podniebienie. Chciałam dalej kontynuować pocałunek, ale Malik oderwał się ode mnie i delikatnie postawił na ziemie.
-Kocham cie- wyszeptał i odszedł. Stałam tak jak wryta patrząc jak odjeżdża swoim autem, a zaraz po nim jedzie Daniel. Nie potrafiłam zrozumieć co chłopak przed chwilą do mnie powiedział. On mnie kocha. Kocha mnie. Zamknęłam oczy, a obraz jaki wytworzył mój mózg to czekoladowe tęczówki Zayna. Zemdlałam.

*

Po pierwsze należy wam się opieprz. Mam cholerne wrażenie, że w ogóle nie czytacie tych notek. Napisałam, że dodałam część, bo nie miałam internetu na komputerze, a niektórzy z was robią mi wąty dlaczego to takie krótkie. Później dlaczego jeszcze nie dodaje. Ludzie napisałam, że jak będzie 16 komentarzy to dodam!
Czemu nie dodałam kiedy było tyle komentarzy?
O tym, że jest już 17 komentarzy skapłam się w niedziele. No i rozdziałby się pojawił, ale 30 marca to imieniny mojego taty i urodziny mojego brata więc cała rodzinka się zjechała. Dodatkowo przyjechał mój kolega z Kanady! Wiec przepraszam, że wtedy wolałam poświęcić czas rodzinie!
Żeby jeszcze bardziej was dobić to czeka nas już tylko EPILOG.
Czy będzie druga część? Nie wiem... na razie muszę sobie odpocząć... :)
Rozdział niesprawdzany.
Nie będę wam robić teraz wytycznych, bo pewnie epilog napiszę jutro i jutro go dodam!
Mam nadzieje, że rozdział nie jest taki zły... Ja osobiści kocham go <3 Mimo, że nie jest napisany genialnie to go kocham *-*


@monAchilles

środa, 12 marca 2014

Rozdział 9


Nie bijcie! Wiem czego oczekiwałyście, ale nie pasowałoby mi tutaj ;) 

***

Jechaliśmy w ciszy. To co niedawno się wydarzyło było wspaniałe, ale zarazem bardzo peszące. Milczenie aktualnie mi odpowiadało. Mój wzrok błądził po krajobrazie za oknem samochodu. Był on nudzący, ale nie miałam nic lepszego do zrobienia. Zayn włączył radio. Teraz cicha muzyka wydobywała się z głośników. Nie wiem nawet kiedy, ale zaczęłam stukać palcami rytm. Pod wpływem muzyki słowa cicho wydobywały się z moich ust.
-Because I’m happy. Clap along if you know what happiness is to you. Because I’m happy. Clap along if you feel like that’s what you want to do!
-Here come bad news talking this and that. Yeah, give me all you got, don’t hold back. Yeah, well I should probably warn you I’ll be just fine. Yeah, no offense to you don’t waste your time. Here’s why.
-Because I’m happy. Clap along if you feel like a room without a roof.- ku mojemu zdziwieniu dołączył się do mnie Zayn. Jego głos był niesamowity. Kto by się spodziewał? Odwróciłam głowę. Na ustach chłopaka błądził uśmiech. Od razu zaczęłam śpiewać głośniej. Malik nie był mi dłużny. Po chwili krzyczeliśmy na cały samochód tekst piosenki. Na zawszę będzie ona powiązana z wspaniałym wspomnieniem.
-Jesteśmy- powiedział mulat. Popatrzyłam na dom za oknem i mruknęłam niechętnie 'Ok'. Ja nie chcę by już był koniec! Przeniosłam wzrok na Zayna. Na jego ustach wciąż był szeroki uśmiech.
-To nie koniec mała! Idziemy cie przebrać!- powiedział i wyciągnął kluczyki. Po chwili był przy drzwiach pasażera. Wypuścił mnie z samochodu.
-My?- zapytałam i założyłam ręce piersiach.
-Tak!- odparł i zachęcającym gestem wskazał na mój dom. Pokazałam mu język i zaczęłam szybko biec do drzwi. Byłam już bardzo blisko, ale gdy już miałam dotknąć klamki, czyjeś ręce oplotły mnie w talii.
-I ty myślałaś, że cie nie złapie?- chłopak zaśmiał się szyderczo i odwrócił mnie do siebie przodem. Pod wpływem impulsu pocałowałam Zayna w policzek. Mulat był zdezorientowany przez co jego uścisk się rozluźnił. Jednym zgrabnym ruchem stałam już w progu drzwi by po chwili za nimi zniknąć. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam go. Tanecznym kokiem podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej ubrania. Zrobiłam makijaż i poprawiłam włosy. Mam nadzieje, że spodoba się Malikowi. Co ze mną nie tak? Chcę podobać się Zaynowi...
Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Mulat siedział na schodach i bawił się swoim telefonem. Nie zwracał na mnie uwagi więc kaszlnęłam głośno.
-Już? Idziemy- wstał i odwrócił się w moją stronę. Gdy jego oczy spoczęły na mojej sylwetce, źrenice szeroko się rozszerzyły. Chłopak ruszył się do tyłu przez co spadł ze schodów. Kiedy zrozumiałam co przed chwilą się stało szybko zbiegłam na dół. Mulat otrzepywał się. Na jego policzkach pojawiły się jasno czerwone plamy. Czyżby Malik się czerwienił? Zaczęłam się śmiać z niego, ale zaraz przestałam. Jego oczy wyrażały urażenie. Chłopak założył rękę na rękę splatając je na poziomie piersi. Mierzył mnie wzrokiem.
-Myślę- powiedział lekko piskliwym głosem na co od razu na moich ustach pojawił się ogromny uśmiech. Zayn kaszlnął mając na celu poprawienie swojego głosu.
-Myślę, że możemy już iść- powiedział i niezdarnie obrócił się do mnie tyłem. Cicho parsknęłam śmiechem i podążyłam do drzwi. Ciężko mi było uwierzyć, że Zayn pierwszy raz od początku naszej znajomości speszył się. To było coś niemożliwego. A jednak. Zayn nie jest tym na kogo wygląda. Wszystko to tylko plotki. Gdzieś tam ma serce i potrafi być dobrym człowiekiem. Ja pokaże jego lepsze obliczę. Tak to jest mój aktualny cel.
Pogoda była niesamowita. Jak na Wielką Brytanie było dość ciepło. Przed domem na podjeździe stał motor. Wydawał się znajomy. Tylko dlaczego? Nieważne. Mam nadzieje, że nie będę musiała nim jechać.
-Nie będziemy jechać motorem. Wiem, że nie chcesz więc się przejdziemy- powiedział. Znów czyta mi w myślach...
Szliśmy w ciszy. Chłopak prowadził motor. Moja fobia utrudniała mu życie. W końcu taka maszyna nie jest leciutka jak piórko. Chce się przełamać, ale nie wiem czy tacie będzie to odpowiadało. Niech da mi jakiś znak...
-Serafina. Ugh nie wiem jak ci to powiedzieć- ciszę przerwał głos Zayna. Mulat zatrzymał się i swoimi oczami wpatrywał się w moje.
-Ale co?- zapytałam głupio. Nastała chwila ciszy. Oczy chłopaka były jak zamglone. Myślał nad czymś.
-Twój tata zginął inaczej- wreszcie odparł Malik. Gdy usłyszałam jego słowa w mojej głowie zapanował wielki chaos. Czy to możliwe? Dlaczego okłamano mnie? A może Zayn kłamie?
-Wiesz kto nauczył mnie jeździć na motorze?- zapytał.
-Nie- odparłam, pocierając ramiona. Nagle zrobiło mi się chłodno. Temperatura powietrza wciąż była taka sama. To był odruch.
-Twój tata- odpowiedział i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
-A...ale j...jak t...to?- wyjąkałam.
-Widzisz twój ojciec był uważany za króla tutejszych wyścigów. Robił rzeczy niesamowite. Zawsze patrzyłem na niego z podziwem. Stałem się jego uczniem. Wszystko co potrafię oraz zamiłowanie do motorów zawdzięczam mu. On specjalnie dla mnie zrobił ten motor. Wiedział, że ja nie mam pieniędzy więc podarował mi go. Twój ojciec ścigał się z Danielem. Oczywiście wygrał przez co tamten był wściekły. Domagał się rewanżu. Podczas wyścigu coś popsuło się z motorem twojego ojca i w porę nie zahamował. Mam domysły, że zrobił to Daniel, ale nie mam dowodów. Zanim cokolwiek powiesz wiedz, że chciałem byś znała prawdę, dlatego o tym ci powiedziałem.
Powoli porządkowałam słowa Zayna. Byłam mu wdzięczna, że opowiedział mi to. Przynajmniej już nie żyje w kłamstwie. Chociaż ta historia wydawała się o wiele gorsza. Po moich policzkach powoli zaczęły spływać słone łzy. To był znak. Ten cholerny znak do taty bym wróciła do tego co kocham. Jeszcze bardziej się rozpłakałam i wpadłam w ramiona Malika.
-Dziękuje- wyszeptałam do ucha mulata i ponownie się wtuliłam w niego.
-Należała ci się prawda- odparł Zayn i swoją dłonią zaczął gładzić moje włosy. Staliśmy tak przez chwilę razem wtuleni w siebie.
-Zayn?- powiedziałam po oderwaniu się od chłopaka.
-Tak?
-Mogłabym...czy mogłabym przejechać się motorem?- zapytałam i od razu spuściłam twarz.
-Ty naprawdę chcesz?- odparł zdezorientowany chłopak. Jednak po paru sekundach chyba zrozumiał skąd tak nagle pojawiła się u mnie taka zachcianka. Chwycił mnie za dłoń i pomógł wsiąść na motor. Sam usiadł za mną. Położył moje ręce na kierownicy. Kiedy skóra dotknęła maszyny przeszły mnie przyjemne ciarki jak przy spotkaniu z Zaynem.
-Będzie dobrze- wyszeptał do mnie mulat i odpalił motor. Pojazd ruszył przez co z całej siły zacisnęłam palce i powoli oswajałam się z kierowaniem. Po kilku chwilach przypomniałam sobie całkowicie wszystko czego uczył mnie tata i zaczęłam sprawnie jeździć. Dodałam gazu. Gdy poczułam wiatr we włosach westchnęłam cicho. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak tego mi brakowało.
-Jedź na Sumpr Street- powiedział Malik wprost do mojego ucha bym mogła go usłyszeć. Kiwnęłam głową na znak zgody i ruszyłam w wyznaczonym przez chłopaka kierunku. Jak dobrze, że ta ulica była jedną z najdłuższych i wiedziałam gdzie się znajduje. Po kilku chwilach znaleźliśmy się na początku drogi. Głośna muzyka nie pozwalała racjonalnie myśleć. Wszystkie kręcące się tutaj dziewczyny sprawiały wrażenie, że byłam od nich mniej piękniejsza i seksowniejsza. Przygryzłam wargę. Jestem na wyścigach.
Zayn zsiadł z motoru i pomógł mi zrobić to samo. Nie wyszło tak zgrabnie jak planowałam, ale przynajmniej nie przewróciłam się. Mulat przywitał się z kilkoma ludźmi. Nie obchodziło mnie kim są więc z zrezygnowaniem zaczęłam rozglądać się po całym miejscu. Kiedy zauważyłam charakterystyczną zieloną czuprynę szybko udałam się w jej kierunku.
-Hej Ann!- zawołałam radośnie do dziewczyny.
-Cześć! Za kilka dni urządzam imprezę urodzinową wpadniesz?- odparła i mocno przytuliła mnie na powitanie.
-Tak!- zgodziłam się i na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Jak tam Malik?- odpowiedziała.
-Ku mojemu zdziwieniu bardzo dobrze- zaśmiałam się i obróciłam głowę w stronę Zayna. Niestety chłopak tam już nie stał. Cicho westchnęłam i odwróciłam się do zielonowłosej.
-Szukasz kogoś?- przede mną jakby wyrósł spod ziemi pojawił się Daniel. On wraz ze swoim kpiącym uśmieszkiem. Przełknęłam gule, która uformowała się wraz z jego pojawieniem się.
-N...nie- odparłam, jąkając się. W myślach skarciłam się za swoją nieśmiałość.
-Czego chcesz- powiedziałam albo raczej miałam taki zamiar, bo ten głos był zbyt pewny siebie i męski. Wykrzywiłam głowę i kątem oka zauważyłam mulata. Jego mina wyrażała zupełny spokój, ale wiedziałam, że tak na prawdę to Malik gotuje się w środku. I wcale się mu nie dziwiłam. W końcu Daniel podpadł także mi. Nie chodzi mi tylko o tą nieudaną próbę dobrania się do mnie. On prawdopodobnie zabił mojego ojca. To było o wiele gorsze.
-Oh Zayn jak dobrze cie widzieć- zaśmiał się mężczyzna i podał dłoń mulatowi. Ten zignorował gest i jadowitym tonem głosu kazał wynosić się stąd Danielowi.
-Nie pojawię się już nigdy w Twoim i Serafiny życiu, kiedy wygrasz wyścig ze mną. Jeśli przegrasz Serafina jest moja- odparł bezczelnym tonem chłopak i wyciągnął z kieszeni pudełko papierosów po czym zapalił jednego. Wypuścił dym prosto w twarz Zayna. Chłopak zacisnął pięści i ostatkiem sił powstrzymał się by nie przyłożyć Danielowi.
-Dobrze- odparł mulat. Zdecydowanie spodziewałam się innej odpowiedzi. A co jeśli Malik przegra? Zaczęłam przeklinać się w myślach za to, że przyjechałam tutaj. To był ogromny błąd. W dodatku myślałam, że znaczę coś dla Zayna i że nie będzie ryzykować dla czegoś takiego. Jak zwykle się myliłam.
Mulat z Danielem poszli do swoich motorów i ustawili się na starcie. Jakaś młoda blondynka stanęła między nimi i zaczęła odliczać. Trzy, dwa, jeden. Start! Maszyny ruszyły, a ja wstrzymałam oddech. Gdybym tylko mogła nie oddychałabym w ogóle by nie zapeszyć. Minęło kilka chwil, które były dla mnie niemal wiecznością i ktoś zaczął krzyczeć. Nagle zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić. Wszyscy ludzie pobiegli w stronę mety, a ja stałam jak kołek. Ze łzami w oczach patrzyłam jak Daniel pierwszy przekracza linie mety. Rzeczy dziejące się później pamiętam jak przez mgłę. Tommo wraz z George'iem biegnący w moją stronę. Zaraz później sylwetka Ogórka. I on. Jego czekoladowe tęczówki były smutne jak nigdy dotąd. Prawie bezgłośnie wypowiedział w moją stronę 'Przepraszam'. Chciałam mu odpowiedzieć, ale zostałam wepchnięta do samochodu.

***
Napisałam część rozdziału 9 jednak internet na laptopie mi padł i nie mogłam go dodać. Skorzystałam z mojego telefonu i właśnie dzięki niemu pojawiła się część. Teraz gdy mam internet to uzupełniłam to. ;)
Mam nadzieje, że rozdział nie jest aż tak nudny. XD
Dziękuje za ponad 16 komentarzy! To było niesamowite!!!! Nie spodziewałam się czegoś takiego ...
Więc jeżeli potraficie zrobić coś takiego to:
16 komentarzy = nowy rozdział
Zapraszam was na mojego twittera @monAchilles
i na ask.fm http://ask.fm/OtherInside
a teraz reklama:

Będzie to historia trzech postaci:
Harrym czyli bezczelnym acz troskliwym chłopaku.
Victorii czyli nieśmiałej acz stanowczej dziewczynie.
I o niej.
Największym koszmarze.
Dziewczynie, której nikt nie chcę spotkać nawet z grupą zawodowych bokserów. 
Dziewczynie, która nie ma uczuć
Dziewczynie, którą posądzono o kilka morderstw
Dziewczynie, która nie boi się prędkości.
Dziewczynie, która nie wie co to przegrana.
Dziewczynie, która ma marzenia głęboko schowane w swojej duszy.
Dziewczynie, która jest i będzie jego największym i najdroższym błędem.
Dziewczynie, która skrywa sekret.
Dziewczynie w masce.
 
 
(mój 2 blog!)
Ugh chyba tyle ode mnie. Pozdrawiam!
@monAchilles ;*

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 8


-Pamiętasz ci mi obiecałaś? Idziemy!- byłam wściekła.
Jak mogłam mu na to pozwolić? Ok wizja mnie nagiej stojącej przed nim nie jest najlepsza. Prychnęłam cicho i podążyłam za Malikiem. Prawdę mówiąc ciekawi mnie perspektywa spędzenia z nim czasu sam na sam...
Przygryzłam wnętrze policzka i szybko podbiegłam do Zayna, który przez ten czas trochę się ode mnie oddalił. Byłam zdumiona, że mu uległam. Co się ze mną dzieje? Opuszczam szkołę, przeklinam, chodzę na imprezy - co z tego, że byłam tylko na jednej- i spotykam się z najgroźniejszym chłopakiem w całym Bradford. Ku mojemu zdziwieniu staliśmy już koło auta Zayna. Modliłam się by ktoś nas zauważył i zmusił nas na powrót do szkoły. Dobrze nie będę oszukiwać. Bardzo się bałam, że ktoś może nas zobaczyć. Chciałam żeby mulat jak najszybciej odjechał spod szkoły. Na szczęście chłopak nie fatygował się otwarciem mi drzwi przez co mogliśmy od razu odjeżdżać. Z wyczuwalną ulgą odetchnęłam kiedy szkoła zniknęła za nami.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam i od razu spuściłam wzrok na swoje palce, wyginając je.
-Niespodzianka- odparł znudzonym tonem i nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem. Może to i dobrze? Przynajmniej nie zginę w jego samochodzie. Jednak czuje się przez to jakoś dziwnie. Smutno.
-Jesteś smutna, bo nie chcę ci powiedzieć gdzie jedziemy?- parsknął cicho śmiechem. Odwróciłam twarz by móc patrzeć w jego oczy, a on od razu spoważniał.
-Hej! To niespodzianka!- powiedział i lekko przejechał ręką po moim ramieniu. Jak na złość powodując dreszcze. Jego tęczówki iskrzyły się jak dzisiaj rano. Były przepełnione troską i szczęściem. Zaraz co? Troską? On się troszczy o mnie? On się troszczy o mnie! Muszę powiedzieć o tym Sophie.
-Zayn patrz na drogę!- wrzasnęłam, kiedy zorientowałam się, że chłopak dalej wpatruje się we mnie.
-Nie muszę- odparł i dalej świdrował mnie wzrokiem. Czułam, że widzi mnie na wylot, że zna wszystkie moje sekrety, słabości. I aktualnie korzysta z jednej, a mianowicie uśmiecha się, pokazują swoje śnieżnobiałe zęby.
-Zayn patrz...
-Cii- przyłożył palec do moich ust mając na celu uciszenie mnie. Przełknęłam gulę, która ponownie powstała w moim gardle i nie przestałam patrzeć w jego oczy. Całe ciało odmówiło posłuszeństwa, kiedy skóra jego palec zaczął powoli jeździ po moich ustach. Zrobiło mi się gorąco i poczułam, że moje policzki płoną. Spuściłam głowę, a włosy lekko zasłoniły moją twarz. Jak dobrze, że ich nie związałam. Chłopak szybko podniósł mój podbródek przez ci  znów muszę mierzyć się z jego wzrokiem. Jego tęczówki przepełniły się pożądaniem. O nie to nie skończy się dobrze. Naglę usłyszałam ostry pisk hamulców. Auto stanęło. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że ciągle jechaliśmy. Rozglądnęłam się i zauważyłam, że droga biegła ciągle prosto, a za kilka metrów zakręcała w prawo. On dobrze wiedział, że nic nam się nie stanie. Dupek.

***

Po kilku minutach od całego zdarzenia samochód ponownie stanął. Tym razem na poboczu. W okół nas nic było. Tylko ciemny las. On zamierza mnie zabić?
-Nie bój się, nie mam zamiaru cie zabić- odpowiedział jakby na moje pytanie. Czy on mi czyta w myślach?
-Tak- znów mówi i zaczyna się śmieje, jaki to piękny śmiech.- Choć- dodał i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Niepewnie jej dotknęłam i obwinęłam palcami. Kolejne dreszcze.
-Chce ci coś pokazać- mówił cicho i pociągnął mnie w gęstwinę. Tak jak przypuszczałam, nie ma tu żadnej ścieżki. Na ramionach pojawiła się gęsia skórka. Szybko nabrałam powietrza i wypuściłam je. Jako tako strach mnie opuścił
-Proszę bardzo- powiedział mulat po czym odsłonił liście. Niepewnie zagłębiłam się tam. Opuściłam głowę by sprawdzić czy nie potknę się o coś. Po chwili podniosłam ją, a mój wzrok napotkał niesamowity widok. Piękne jezioro do którego wpływa rzeka tworząc mały wodospad, a na około zielona trawa z drzewami, które odgradzają to miejsce od szarego świata. Nabrałam powietrza do płuc i zaczęłam delektować się jego świeżością. Jak ja dawno nie byłam w lesie.
-Pięknie tu- wyszeptałam do chłopaka stojącego obok mnie. Zayn odwrócił głowę i uśmiechnął się do mnie. Jego ręka wylądowała na mojej talii i przyciągnęła mnie do niego.
-Wiem. To jest taki mój azyl- odpowiedział, a jego palce zaczęły jeździć po moim brzuchu tworząc wzoru znane tylko jemu.
-Zayn?
-Tak
-Mogę o coś zapytać- powiedziałam po czym usiadłam na trawie.
-Jasne- odparł i położył się obok mnie.
-Masz tylko mamę?- zapytałam cicho i odwróciłam się do chłopaka. No moje słowa jego szczęka się zacisnęła, a na czole pojawiły się zmarszczki.
-Jak nie chcesz to nie mów...
-Tak. Ojciec umarł, a byłem jedynakiem- przerywał mi. Na szczęście jego wyraz twarzy złagodniał.
-Mogę wiedzieć jak?- to właśnie jest stąpanie po cienkim lodzie...
-Został zamordowany przez ojca Daniela- odpowiedział, a w kącikach jego oczów pojawiły się łzy.
-Boże bardzo mi przykro- mój głos załamuje się. Przytuliłam go do siebie. On jeszcze bardziej się we mnie wtulił. Czy to możliwe, że Zayn Malik płacze? Teraz jestem pewna, że te wszystkie rzeczy są po prostu wytworem czyjeś wyobraźni.
-Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie?- jestem strasznie zła na siebie. Mój niewyparzony język! Ile bym dała by móc cofnąć te słowa.
-Tak- głos chłopaka lekko drży.
-Bierzesz narkotyki?- zapytałam na jednym wdechu.
-Nie! Kto naopowiadał ci takich głupot? To, że je sprzedaje nie oznacza, że biorę- widać zirytowanie wymalowane na jego twarzy. Oderwał się ode mnie i położył obok. Wiedziałam, że nie powinnam go pytać. Za bardzo wykorzystuje jego dobru humor.
-Przepraszam nie chciałam- szepcze.
-To...to ja prze...przepraszam- czy mi się zdaje czy Malik na prawdę się jąka? Pomimo tego, że jest to dziecinie i tak jego głos brzmi seksownie.
-Myślę, że powinniśmy zabawić się w 20 pytań- powiedział Zayn i zaczął się cicho śmiać.
-Ok- odpowiadam bez namysłu.
-Ty pierwsza.
-Czy...czy zabiłeś jakiegoś człowieka?
-Nie. To fakt, że czasami bije się z kimś, ale nikogo jeszcze nie zabiłem. Oczywiście policja uważa inaczej- przygryzł wargę. Jest cholernie pociągający...Zaraz co ja mówię? UGH
-Miałaś kiedyś chłopaka?
-Nie- odpowiadam i nawet nie czuje wstydu z tego powodu. Kiedy spoglądam na Zayna widzę ulgę w jego oczach. To bardzo urocze.
-A ty?- dodaję.
-Nie, nie miałem chłopaka- zaśmiał się i lekko uderzył w moje ramię. Również zaczynam się śmiać.
-Dobrze wiesz, że chodziło mi o dziewczynę!
-Nigdy nie miałem dziewczyny, bo nie potrafiłem wytrzymać z żadną dłużej niż kilkanaście godzin.
-Czyli jestem wyjątkowa?
-Nawet nie wiesz jak bardzo- odparł, a moje policzki pokryły się rumieńcami.
-Teraz moja kolej! Czemu tak dużo się uczysz? Wiem, mogłem wymyślić lepsze pytanie- podniósł ręce w geście obronny. Mimowolnie się zaśmiałam.
-Robię to dla... Myślę, że chcę by ojciec był ze mnie dumy- odpowiadam i przygryzam wargę.
-Na pewno jest- podsumował i czule pocałował mnie w skroń.-Choć popływać!-dodał
-Niezły żart- prychnęłam.
-Nie żartuje!- odpowiedział i zaczął ściągać koszulkę.
-Ale ja nie mam stroju!- odparłam i podziwiałam tors Malika. Odruchowo przygryzam wargę. Po raz kolejny w jego towarzystwie. Ciekawe czemu jeszcze nie zwrócił mi na to uwagi?
-Masz przecież bieliznę!- zaśmiał się i ściągnął spodnie. Cholera...Ma zgrabniejsze nogi ode mnie i pewnie od większości dziewczyn w szkole.
-Nie Zayn!- powiedziałam stanowczo.
-To żałuj!- odpowiedział i pobiegł do jeziora. Przygryzłam wargę. Był w samych bokserkach. Jego tors był odsłonięty. UHG...

Fi czy ty siebie słyszysz?  

Nie. W końcu nie myślałabym o takich rzeczach. To jest koszmarne, że kiedy on powie coś miłego to od razu się czerwienie. I kiedy mnie dotknie od razu czuję dreszcze. Na jego widok mój żołądek się obraca o 180 stopni.

Myślę, że się zakochałaś...

Nie! Jeszcze raz nie! To by było dziwne. Nie jest idealnym chłopakiem, którego sobie wymarzyłam. Sprzedaje narkotyki, bije ludzi, jest bezczelny, a przy tym kochany, troskliwy, uroczy. Koniec! Muszę pogadać z kimś, bo sama raczej nic nie wywnioskuje. Teraz wystarczy miło spędzić czas z mulatem.
Raz kozie śmierć. Szybko ściągnęłam z siebie bluzkę i spodnie. Zayn chyba to zauważył, bo zaczął gwizdać. Cholera znowu się zaczerwieniłam... Szybko wbiegłam do wody. Na moje szczęście nie była ona tak bardzo zimna jak się spodziewałam. Bez problemu mogłam zakryć nią moje ciało aż do szyi. Przynajmniej Zayn nie będzie mnie widzieć... Chociaż i tak dopiął swego, kiedy to niefortunnie zapomniałam ubrań...
-Czemu się wstydzisz? Jesteś piękna- jego ręce wylądowały na mojej talii. Ku mojemu zdziwieniu nie zaczerwieniłam się ani nie przeszły mnie dreszcze. Czyżbym się w końcu przyzwyczaiła?
-Jesteś przede mną w samych bokserka, a ja jestem w samej bieliźnie i dziękuje- odparłam i zawiesiłam ręce na jego barkach. Chłopak zaśmiał się na moje słowa.
-Kiedyś będę przed tobą nago i ty także. Wtedy też będziesz się wstydzić?- zapytał i odsunął się lekko ode mnie. Wróć tu, bo robi mi się zimno!- krzyczała moja podświadomość. Zaraz. Co on powiedział? Proponuje mi...stosunek?
-W twoich snach!- śmieje się i chlapie go wodą.
-Wspomnisz moje słowa!- dołączył się do mnie. Zaczęłam się śmiać i uciekać przed nim. Niestety było to strasznie trudne, bo byłam w wodzie. Zanim postawiłam kolejny krok, Malik dopadł mnie. Pociągnął za moją rękę i pchnął do wody. Przez śliski kamień, na którym stałam przewróciłam się. Moje biedne włosy... Kiedy tylko znów odzyskałam równowagę, wyłoniłam się z wody, a na mojej twarz gościł szyderczy uśmiech. To tak się bawimy Panie Malik... Rozpędziłam się i skoczyłam wprost na zdezorientowanego mulata. Niestety nie zdałam sobie sprawy, że jest silny. Zamiast razem z nim wpaść pod wodę po prostu byłam w jego ramionach i wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki.

***
Czyż nie jestem kochana? Dodaje rozdział HIHI. Ogólnie jest taki radosny i słodki... Ahhhh Mam nadzieje, że jutro też napiszę kolejny >.< Zobaczymy...
Przepraszam za błędy! Ogólnie nie chce mi się go sprawdzać. Mam nadzieje, że wybaczycie :/
(serdecznie zapraszam!)
HUH JA AKA WREDOTA :)
8 komentarzy = kolejny rozdział!
Więc buziaczki i do nexta ;) Wreszcie sobie pooglądam 'Jak poznałem waszą matkę'...
 @monAchilles


niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 7

*Fi*

-Już dobrze.- wyszeptał Zayn i oderwał się ode mnie.- Zawiozę cie do domu- dodał i pocałował w czoło.
Moje nogi stały się jak z waty. Gdyby nie silne ramię Zayna zapewne wywróciłabym się. Posłałam w jego stronę słaby uśmiech i wyszliśmy z domu.

*Następnego dnia*

Powoli otwarłam powieki. Słońce jak na złość musiało razić mnie w oczy. Z cichym jęknięciem usiadłam na łóżku, które lekko zaskrzypiało. Z wczoraj nie pamiętałam nic. Po wejściu do samochodu Malika chyba zasnęłam. Całe wczorajsze zdarzenie znikło jakby zostało zamazane gumką. W jakiś magiczny, bo jak inaczej można powiedzieć, sposób nie czułam się źle Śmiem twierdzić, że nawet byłam szczęśliwa

Fi czy ty się dobrze czujesz?

Oh na pewno nie. W końcu jaki normalny człowiek rozmawia sam ze sobą? Obróciłam głowę i wzrokiem przeleciałam po szafce. Kiedy oczy natknęły się na zegarek o mało nie spadłam z łózka. Mam zaledwie 10 minut do pierwszej lekcji! Przełknęłam głośno ślinę i wstałam bardzo szybko z łóżka. Był to bardzo duży błąd, bo zawroty głowy spowodowały piękny lecz bolesny upadek. Po prostu kocham swoją niezdarność. Podniosłam się z ziemi i szybko pobiegłam do łazienki. Otwarłam drzwi, a tam, a tam stał Zayn tak jak go Bóg stworzył. Zaraz co? Pisnęłam i szybko zasłoniłam sobie oczy.
-Hej mała!- zaśmiał się Malik.
-O Boże święty ja widziałam cie nago! Twoje przyrodzenie! Chcę umrzeć!- zaczęłam żałośnie skomleć.
-Powiedzmy sobie szczerze, że prędzej czy później i tak byś zobaczyła mnie nago- odparł i wyszedł z łazienki.
Powoli odkrywałam oczy, bo bałam się, że sytuacja w łazience się znów powtórzy. Kiedy zauważyłam jego nagi tors znów zasłoniłam sobie oczy.
-Hej mam już na sobie ręcznik- powiedział i zaczął się śmiać.
Tym razem pewniej odsłoniłam oczy i ku mojemu zdziwieniu rzeczywiście na jego linii bioder znajdował się ręcznik. Tylko dlaczego nie mógł zakryć swojego cholernie seksownego torsu?
-Zapytam się Twojej mamy czy mogę tu zamieszkać i wtedy będziesz mogła dowolnie oglądać mnie bez koszulki- zabrał ubrania i ponownie wszedł do łazienki.
-Dupek- szepnęłam i przewróciłam teatralnie oczami.
-Słyszałem kochanie!- krzyknął Zayn.
Nie ma co się śpieszyć. Na pewno się spóźnię. Chociażby dlatego, że Malik jest u mnie w domu. Zabrałam ubrania i zeszłam na parter z nadzieją, że tutaj też jest łazienka. Na szczęście była. Ściągnęłam wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i zaczęłam się odprężać.       
Wczoraj Zayn krzyczał na mnie. Wyzywał od najgorszych, a ja dzisiaj normalnie funkcjonuje. Nie jestem przerażona nim. Jakbym miała to głęboko gdzieś. Jego dotyk wyparował wszystkie wspomnienia. Można powiedzieć, że to tak jakbym była dziwką. No bo jaka dziewczyna od razu wybacza chłopakowi? On bardzo źle na mnie działa.
Zakręciłam wodę i szybko wyszłam z pod prysznica. Zabrałam pierwszy lepszy ręcznik i opatuliłam się nim. Chciałam zabrać ubrania, ale ich nie było. Jakby wyparowały. Przygryzłam wargę. Przecież je brałam! Czyli, że ktoś musiał je zabrać.
-Zayn!- krzyknęłam i odsunęłam się na bezpieczną odległość od drzwi.
Po chwili one się otwarły, a w progu stał nie kto inny jak Malik z kpiącym uśmieszkiem na tej jego idealnej twarzyczce.
-Tak kochanie?
-Oddawaj mi ubrania!- wrzasnęłam.
-A niby dlaczego? Zdecydowanie bardziej odpowiada mi fakt, że stoisz ubrana tylko w ręcznik, który jednym zgranym ruchem mogę z ciebie zerwać- podszedł do mnie i ręką przejechał po mojej talii.
Całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.
-Cholera Zayn oddaj mi ubrania!
-Tylko i wyłącznie jeśli zgodzisz się robić wszystko o co cie poproszę- odparł i lekko się odsunął.
-Dobra! Tylko bez jakich zboczonych rzeczy!- ze skwaszoną miną zgodziłam się.
-Oczywiście kochanie!- podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam.
Ale przecież to jest Zayn. Zamiast zostawić mnie w spokoju to pociągnął w swoją stronę. Stałam zaledwie kilka centymetrów od niego. Jego piękne czekoladowe tęczówki iskrzyły się. Chłopak nachylił twarz.
-Wyglądasz seksownie- wyszeptał mi wprost do ucha i przygryzł jego płatek.
W moim brzuchu poczułam sławne motyle, które o mało nie spowodowały zemdlenia. Mulat wyszedł, a ja oparłam się o umywalkę.
-O kurwa

***
-Choć, podwiozę cie do szkoły- powiedział Zayn i zaczął bawić się kluczykami do auta.
Zgodzić się czy nie? W końcu kiedy się nie zgodzę to nie będzie niezręcznie, ale z drugiej strony nie mam zamiaru iść na nogach do szkoły czy jechać autobusem.
-Ok- odpowiedziałam i zabrałam torbę.
Podeszłam do drzwi, a Malik otworzył je przede mną. Co za dżentelmen... Wsiadłam do auta i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie odzywałam się do niego. Jednak cisza nie była niezręczna. Po kilku minutach Zayn zatrzymał auto pod szkołą. Równolegle do głównych drzwi. Najgorsze chyba było to, że pierwsza lekcja już się skończyła, a niektórzy uczniowie stali na zewnątrz.
-Zayn możesz zaparkować gdzie indziej?- zapytałam z nutką nadziei w głosie.
Byłam pewna, że się nie zgodzi. W końcu to Malik. On zawsze sprzeciwia się moim pomysłom.
-Dlaczego?
-Nie chcę by ktoś zauważył, że wysiadam z twojego samochodu- odparłam na jednym wdechu.
Miałam nadzieje, że chłopak nie usłyszy tego i że będę mogła powiedzieć to inaczej. Po prostu wymyślić jakąś tandetną wymówkę.
-Ale ja chcę żeby każdy wiedział, że jesteś moja- zezłościłam go.
Gdyby tak nie było to nie wypowiedziałby to tak specyficznie i jego oczy nie pociemniałyby. Byłam strasznie zła na siebie. Nie chciałam go zdenerwować i spowodować jeszcze większe plotki.
-Ok dobra. Ja idę, cześć- przygryzłam wargę.
-Czekaj! A gdzie podziękowanie?- zapytał się i uśmiechnął, powodując dziwne uczucie w moim brzuchu.
Gdyby ten jego uśmiech nie był tak strasznie perfekcyjny.

Fi uspokój się!

Jego palec wskazujący spoczął na policzku. Dobrze wiedziałam, że chce bym złożyła tam krótki pocałunek. Przełknęłam gulę, która powstała w moim gardle. Raz kozie śmierć?

Nie rób tego!

Wal się. Nachyliłam się nad chłopakiem i lekko musnęłam jego policzek. Kiedy usta dotknęły jego skóry całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a mój żołądek zaczął robić podskoki. Serce zaczęło bardzo głośno bić, że byłam pewna iż Zayn to słyszy. Gdy odsunęłam się od chłopaka ten jak gdyby nigdy nic wyszedł z samochodu i obszedł go chcąc zapewne otworzyć moje drzwi. Jeśli nie byłabym otępiało to na pewno wyprzedziłabym jego zamierzenia. Niestety moje ciało nie potrafiło się poruszyć. Z całego transu wyciągnęło mnie chrząknięcie chłopaka. Zaczerwieniłam się i powoli wysiadłam z samochodu. Kiedy już stałam na nogach o mało się nie wywróciłam. Na szczęście mocna ręka Zayna w porę zdążyła podtrzymać mnie powodując kolejne dreszcze i kolejną fale gorąca. Nie mam pojęcia czemu tak się ze mną działo. To był zwyczajny pocałunek w jego policzek. Jeju jaka jestem żałosna.
-Nic ci się nie stało?- wszytko byłoby już w porządku gdyby nie ten jego cholernie seksowny głos.
Dlaczego?
-T...t...tak- pisnęłam i ponownie spłonęłam rumieńcami.
-Chodź na lekcje- powiedział i pociągnął mnie za nadgarstki.
Potykając się o własne nogi próbowałam dotrzymać mu kroku, co było strasznie trudne w moim stanie.

Fi ogarnij się! Bez słabości!

Tak oczywiście. Nabrałam powietrza i z wielką ulgą wypuściłam je. To zawsze pomaga... Kiedy przekroczyłam próg szkoły już wszyscy mierzyli mnie wzrokiem. Oczy wszystkich dziewczyn mówiły to samo 'Co ta wywłoka ma czego ja nie mam? Jestem ładniejsza i mam większe piersi!'. Pomimo wszystkiego co mnie spotkało to nie miałam zamiary zamienić się miejsce jedną z tych dziewczyn. UGH...
Zayn skręcił w prawo, a jako, że jego ręka dalej tkwiła na mojej tali musiałam zrobić to samo. Po kilku sekundach byliśmy już pod salą gdzie zapewne miała być kolejna lekcja. Malik gestem kazał mi wejść pierwszą. Rozglądnęłam się po sali i stwierdziłam, że jest ona salą historyczną. Wywnioskowałam to miedzy innymi dzięki mapom, starym wazą, popiersiu Króla Artura i wielkiemu wyświetlaczowi. Skierowałam się do ostatniej ławki pod oknem, a za mną poszedł Malik. Kiedy usiadłam chłopak przybliżył swoje krzesło do mojego i dłoń położył na moim kolanie. Spięłam się i szybko zwaliłam ją. Zayn tylko cicho parsknął.
Kolejne lekcje minęły bardzo spokojnie. Siedziałam na nich z Sophie i opowiadałam jej jaki jest Zayn. Dziewczyna była lekko skołowana, kiedy mówiłam o jego uczuciach. W końcu ona sądziła, że ich nie ma. Na przerwie przed ostatnią lekcją naszą rozmowę przerwał mulat. Szarmancko oparł się o ścianę odgradzając mnie od dziewczyny.
-Jedziemy gdzieś- powiedział i zaczął ciągnąć mnie w stronę drzwi awaryjnych.
-Zayn, ale ja nie chcę- wyrwałam rękę z jego silnego uścisku i zaczęłam lekko ją rozmasowywać.
W końcu to mnie troszkę zabolało. Oh... Tak na prawdę nie chciałam sprowokować żołądek do fikołków.
-Pamiętasz ci mi obiecałaś? Idziemy!- byłam wściekła.
Jak mogłam mu na to pozwolić? Ok wizja mnie nagiej stojącej przed nim nie jest najlepsza. Prychnęłam cicho i podążyłam za Malikiem. Prawdę mówiąc ciekawi mnie perspektywa spędzenia z nim czasu sam na sam...

***
HEŁ HEŁ Rozdział jest? JEST! Przepraszam, że krótki, ale robię to specjalnie >.< (Tak chodzi mi o ciebie O.!) Podoba się? Ogólnie przepraszam za błędy, ale nic mi się nie chcę dzisiaj robić. Tym bardziej myśleć. Mam smutną wiadomość, bo jako że nie mam za dużo weny więc to opowiadanie za niedługo dobiegnie końca. :( A wszytko dlatego, bo w mojej głowie narodził się szalony pomysł na kolejne ff, które tym razem będzie inne od reszty... Ogólnie to buziole i do następnej notki!
Dobra to nie koniec, bo chciałam serdecznie zaprosić na
TT
ASK.FM

To jeszcze raz.
Buziole i do nexta ;) 


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 6

Występują wulgaryzmy.
Występuje dużo wulgaryzmów.
Występuje w chuj i trochę wulgaryzmów ;)
*

*Zayn*
Wszedłem przez okno do pokoju Fi. Dobrze, że miała je otwarte. Światło było zgaszone, a jej jeszcze nie było. Wiedziałem, że szukanie jej nic nie wskóra więc wolałem na nią poczekać. Usiadłem na łóżku i lekko potarłem oczy ze zmęczenia. Nagle ktoś otworzył drzwi. Światło się zapaliło, a w progu stała zapłakana Serafina. Chciałem do niej pobiec i mocno przytulić, ale zacisnąłem szczękę i wypuściłem powietrze ze świstem.
-Czy ty się uderzyłaś w coś czy na prawdę jesteś taka głupia? Kurwa przecież ktoś mógł cie ponownie zgwałcić. Wracałaś sama więc na pewno nie omieszkaliby. Bez żadnych wyrzutów przelecieliby cie. I mnie już by nie było. Ale wracając do klubu. Przecież mówiłem ci, że masz się nigdzie nie ruszać! Miałaś tak kurwa siedzieć i czekać aż wrócą! Tak ciężko skojarzyć fakty, że to nie był zbyt normalny klub? Czy ty wiesz kto chciał cie kurwa zgwałcić? Zdajesz sobie sprawę, że jest to mój cholerny wróg? Jak zobaczy cię znów to przeleci i później pewnie cie zabije! - popatrzyłem na nią z wyrzutem.
Kiedy zobaczyłem jej zapłakaną twarz coś we mnie drgnęło.

Serce? 

Nie, po prostu nienawidzę widoku zapłakanej kobiety. Tylko dlaczego aktualnie czuje się jak gówno?

Mówię Ci, że Twoje serduszko się obudziło!

-Idziemy!- wychrypiałem i pociągnąłem ją za nadgarstek.
Dziewczyna bez zbędnego oporu podążyła za mną. Nie obchodziło mnie to, że jej matka zobaczy mnie w ich domu. Miałem ważniejsze sprawy do zrobienia. Na szczęście była zajęta oglądaniem telewizji. Cóż za rodzicielka…
Wepchnąłem Fi do auta i szybko sam wsiadłem. Po kilku minutach wjechaliśmy na obrzeża. Kiedyś mieszkałem tutaj jednak wolałem przenieść się z mamą do lepszej części. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś się jej stało, a tutaj było to bardzo możliwe. Po paru minutach byliśmy pod domem bandy. Ku mojemu zdziwieniu Serafina nie płakała podczas jazdy. Czułem się lekko skołowany. W końcu za bardzo się na nią wydarłem.

Oh Zayn czy ty masz wyrzuty sumienia? Człowieku co się z tobą dzieje?

Wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi od strony Fi. Ona wysiadłam i spuściła głowę. Zablokowałem auto i zacząłem iść w kierunku drzwi. Nie usłyszałem za sobą stukotu but dziewczyny więc odwróciłem się. Serafina stała i w ogóle się nie ruszała. Jedyne co zauważyłem to strumienie łez spływające po jej policzkach. Coś w okolicach górnej klatki piersiowej mocno mnie ścisnęło.  

Czyżby znowu serce Zayn?

Nie...na pewno to nie serce. Uczuć wyzbyłem się dawno temu! Z grymasem na twarzy podszedłem do dziewczyny i pociągnąłem ją za sobą. Szybko doszedłem do drzwi i wpuściłem dziewczynę pierwszą. Zaraz gdy przekroczyła prób znów stanęłam nieruchomo. Zacisnąłem pięść i warknąłem by szła za mną. Kiedy już znalazłem się w kuchni usłyszałem cichy płacz za mną.

Kurwa Zayn jak możesz doprowadzać ją do płaczu! Rozumiem, że musisz zgrywać twardziela, ale to jest mała i krucha kobieta!

Tak wiem. Źle zrobiłem i spróbuję to odkręcić.

Trzymam kciuki, ale jakoś nie wydaje mi się, że coś zdziałasz! 

Zamknij się! Czy ja właśnie rozmawiam sam ze sobą? Jak to się nazywa? Rozdwojenie jaźni? Psychiatryk  to dla mnie za mało. Na domiar złego z kuchni jak burza wybiegła Ann. Gdy jej wzrok spoczął na Serafinie. Od razu popatrzyła się na mnie wymownie. Już wiem co zaraz się zacznie…
-Serafina idź tam- pokazała na pomieszczenie skąd wyszła- i poproś Georga w moim imieniu. Albo lepiej nie, bo może tego nie zrobić. Po prostu poproś o pomoc. Ok?- oznajmiła na co Fi odparła skinieniem głowy.
-A ty tutaj zostajesz i lepiej kurwa szykuj dupę!- wysyczała w moim kierunku.
Oczywiście, że się jej nie boje, ale wiem, że gdy jest pod wpływem emocji może nad sobą nie zapanować.  Kiedy Fi zniknęła za ścianą, zielonowłosa powoli acz stanowczo zaczęła kroczyć w moim kierunku. Przyznam, że w tym momencie stałem jak słup soli czekając na słowa wypowiedziane przez nią.
-Dobra ja rozumiem, że każdy normalny chłop potrzebuje zabawki dla swoich potrzeb. Ja naprawdę to rozumiem, no ale żeby kurwa ją? Czy ty nie widzisz, że ona jest strasznie krucha emocjonalnie? Mam ci to kurwa przeliterować? K R U C H A   E M O C I O N A L N I E! Człowieku już nawet prostytutka byłaby lepsza chociaż wiesz, że się nimi brzydzę. No ale do cholery i tak jest sto razy lepsza na wykańczanie psychiczne niż Fi! Jesteś aż takim chamem? Jak ją pierwszy raz zobaczyłam to myślałam, że zmienisz swoje podejście do kobiet, ale naprawdę nie będę zdziwiona, kiedy ona odejdzie od ciebie.
-Nie masz prawa mnie pouczać!- wrzasnąłem.
Wiedziałem, że ma racje, ale nie chciałem jej tego przyznać. Świadomość, że możliwe iż zniszczyłem psychikę Fi była bardzo bolesna.

I kurwa dobrze! 

-Mam! Wiesz jesteś dla mnie jak brat więc nie pozwolę ci spieprzyć sobie życia!- warknęła- Wiem, że jest dla ciebie ważna, ale od ciebie zależy czy zostanie z tobą. Jeśli nie chcesz tego zaprzepaścić to idź do niej, przeproś ja i przytul. Podobne tego najbardziej chcą dziewczyny- dodała spokojniej i przytuliła mnie.
-Przepraszam, że na ciebie wyskoczyłem- powiedziałem i odkleiłem się od niej.
-Lec do niej jakoś sobie poradzę z tym faktem. Może po wkurwiam Georga? Bardzo kuszące- powiedziała na co się zaśmiałem.
Ok. teraz będzie gorzej.

*Fi*
Siedziałam przy stole i piłam wodę. George gdzieś wyszedł, a ja próbowałam uspokoić oddech. Było mi niezmiernie ciężko. Szczególnie dlatego, że On krzyczał na mnie. To tak strasznie bolało. Nie wiem jak teraz będę mogła funkcjonować przy nim. Będę miała tę cholerny strach przy każdym spotkaniu z Nim. O wilku mowa… Do kuchni wszedł Zayn. Przygryzał wargę i widać było, że jest zakłopotany.
-Fi…
-Tak?- przerwałam mu.
-Ugh Gdzie jest George?- zapytał.

Naiwna idiotka!

-Gdzieś wyszedł- odparłam i przygryzłam wnętrze policzka.
Nie chciałam go wkurzać.
-Zawiozę cie do domu- wyszeptał prawie niedosłyszalnie.
Wstałam i podeszłam do niego. Popatrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Chciałam teraz zachowywać się jak wyprana z emocji dziewczyna, ale woń jego zapachu wcale mi nie pomagała. Nieznośnie łzy cisnęły się do oczu. I bum! Wybuchłam. 

Fi! Uspokój się! Nie przy nim! Zatrzymaj łzy na później! I tak cie nie przeprosi! Jest za bardzo gruboskórny! 

Nagle obca dłoń spoczęła na moich plecach przyciągając mnie bliżej Zayna.
Czy on mnie przytulił?- przemknęło mi przez głowę, ale jego zapach uniemożliwił mi racjonalne myślenie.
On chcę dla ciebie źle! Nie ufaj mu!
Zacisnęłam wargi i próbowałam się od niego odciąć, ale jak na złość jego uścisk stał się mocniejszy. Po kilku chwilach odpuściłam sobie. I tak zresztą nie miała sił.
Jego dłoń zaczęła lekko głaskać mnie po plecach przez co całe ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Moje policzki od razu stały się rumiane. Plusem tej sytuacji jest to, że Malik nie może ich zobaczyć. Gdyby tak się wydarzyło byłby na pewno z siebie dumny.
-Przepraszam Fi- wyszeptał.
*
Tak wiem strasznie krótki… Chciałam coś dodać po tak DŁUGIEJ przerwie. Jako, że jest was całkiem sporo to nie mogłam dłużej tego przeciągać. (Naliczyłam 13? przekleństw. Jak coś to mogłam się pomylić XD)
Konkurs który miałam jest już za mną. Teraz czeka mnie kolejny, ale na szczęście będzie po feriach… XD Tak więc wracam na bloga oficjalnie! XD Będę wdzięczna za komentarze, bo tak naprawdę dzisiaj nie chciało mi się tego pisać, bo jutro mam badanie wyników z biologii, a dzięki komentarzom zdobyłam się na napisanie! XD
Zapraszam na mojego TT -> @monAchilles
Dobijecie do 10 obserwatorów? XD 
Pozdrawiam!