sobota, 28 września 2013

Rozdział 3

Nachylił się i wyszeptał.
-Nikt mi nie rozkazuje, a co dopiero taka mała myszka, ubrudzona w mące, jak ty- pstryknął palcami w  mój nos.
Nie potrafiłam się ruszyć. Serce biło bardzo szybko. Dlaczego ten cholerny człowiek musi tak na mnie działać? Mój bezruch przerwała kobieta, która weszła do kuchni. Była średniego wzrostu. Jej kruczoczarne włosy zostały zaczesane w wysokiego kucyka. Na nosie spoczywały okulary z brązowymi oprawkami.
-Zayn tu ją tak urządziłeś?- zapytała złowrogo patrząc na chłopaka.
-Oczywiście, że nie! Skąd ci to przyszło do głowy?- jego usta wygięły się w uśmiech.
Dlaczego on musi być tak zniewalający? Boże o czym ja myślę?
-Ty pewnie jesteś Serafina?- wzrok kobiety pada na mnie.
-Tak. Mogłaby pani mówić do mnie Fi? Nie lubię swojego imienia-  uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Ależ oczywiście kochanie. Pewnie już poznałaś mojego syna Zayn'a- pokazała ręką na chłopaka.
-Taaa- opowiedziałam, dyskretnie przewracając oczami.
Do kuchni weszła mama. Widząc mnie, otwarła usta ze zdziwienia. Przypomniałam sobie jak wyglądam, przeprosiłam i szybko wybiegłam na górę. Wbiegłam pod prysznic i szybko zmyłam całą mąkę z ciała i włosów. Wyszłam z łazienki i ubrałam się. Lekko wysuszyłam włosy i spięłam je w kok. Po kilku sekundach znalazłam się w salonie gdzie chłopak zażarcie dyskutował o czymś z moją mamą. Po cichu usiadłam obok Periculosum'a. Miałam nadzieje, że nie zauważy, że siedzę obok niego. Na moje nieszczęście po kilku sekundach zwrócił się do mnie. 
-A z Serafiną poznałem już przed szkołą- pomimo tego, że nienawidziłam swojego imienia to w jego ustac brzmiało bardzo ładnie. 
Aż za bardzo. 
Miłość jest wtedy kiedy twoje imię w ustach ukochanego brzmi piękniej niż kiedykolwiek.
Miłość? Co ty sobie serce nie wymyślisz. 
-Mamy ze sobą wszystkie zajęcia. 
Jego głos oderwał mnie od moich myśli. 
-Serafino planujesz jakąś prace?- tym razem matka Malik zwróciła się do mnie. 
-Ja..e jeszcze nie myślałam o tym, ale chyba poszukam- opowiedziałam i przygryzłam wargę. 
-A Per...e znaczy Zayn gdzieś pracuje?- zapytałam.
-Oh Zayn? To taka niezdara. Nie przeżyłby beze mnie- odparła i zaczęła się śmiać. 
Czyli matka Periculosum'a nic nie wie. Zresztą na jego miejscu też nic bym nie powiedziała.
-Może pójdziecie do pokoju Fi?- odparła moja mam. 
Nie nie nie! Tylko nie to! Ona i jej dziwne pomysły!
-Bardzo chętnie- odparł chłopak. 
Wiedziałam, że jest mu to na rękę. Niechętnie wstałam i kierowałam się ku mojemu pokojowi. Kiedy wychodziłam po schodach czułam jego wzrok na moich pośladkach. Faceci to faceci...
Otworzyłam drzwi do pokoju i wpuściłam Malika. 
-Ooo ile książek. Kujonkom jesteś czy jak- zapytał, podchodząc do jednej z półek. 
-Nie oceniaj ludzi po pozorach- wkurzyłam się i zmarszczyłam nos. 
On teatralnie przewrócił oczami i podszedł do mnie. Chciałam się cofnąć, ale umożliwiały mi to zamknięte drzwi. 
-Nie złość się, bo złość piękności szkodzi- wymruczał i pocałował moje czoło.
W brzuchu zrobiło mi się dziwnie ciepło, żołądek się ścisnął i serce zaczęło szybciej bić? Co się ze mną dzieje? Fi oddychaj!
Nabrałam głośno powietrza, a Periculosum odsunął się ode mnie. 
-D...dlaczego?- zapytałam, próbując ukryć drżenie głosu. 
-Co dlaczego?
-D...dlaczego ja?- zapytałam ponownie, przygryzając wargę. 
Jego twarz obróciła się w moim kierunku, a jego czekoladowe tęczówki wpatrywały się we mnie. Spuściłam głowe, omijając spotkanie jego i mojego wzroku. Słyszałam ciche kroki w moim kierunku. Im był bliżej tym szybciej moje serce biło. 
-Wiesz dlaczego?- zapytał.
Nic nie odpowiedziałam. Jego dłoń znalazła się na wysokości mojego podbródka. Pociągnął go do góry, zmuszając mnie do patrzenia w jego oczy. Zamarłam, zapominając o oddychaniu. Udusiłabym się gdyby nie powiedział "Oddychaj Fi". Nabrałam szybko powietrza, przymykając powieki. Ponownie je otwarłam i znów napotkałam jego wzrok. 
-Dlatego, bo jesteś inna. Strasznie nieśmiała i niewinna. Czasami potrafisz się postawić co oznacza, że jesteś niezależna. Słyszałem twoją rozmowę z Sophie. To właśnie chyba przez twojego ojca jesteś taka- każde jego słowo powodowało drżenie mojego ciała. Jednak ostatnie zdanie spowodowało wydostanie się słonej cieczy z moich oczu.
-Cii nie płacz- wyszeptał i przytulił mnie.
Pomimo rzeczy, których o nim się dowiedziałam, czułam się bezpiecznie. Jego silne ramiona mocno do mnie przylegały. Próbowałam powstrzymać łzy by nie zmoczyć jego koszulki jednak dałam upust swoim emocją. Tak strasznie brakowało mi taty. Chłopak czule głaskał moje plecy i szeptał "Będzie dobrze kochanie" Po kilkunastu minutach zabrakło mi łez i odeszłam od chłopaka chociaż tak naprawdę chciałam zostać w jego ramionach. Był inny. To co przed chwilą zrobił nie pasowało mi do "badboy'a" za jakiego uważała go Sophie. Był inny... 




 ***

Kolejny rozdział *-*
Przepraszam za bylejakość i błędy.
Na życzenie koleżanki Weroniki S. , którą pozdrawiam :* 
Liczę na wasze opinie i dziękuje za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem. 
I LOVE YOU ALL <3 
Pozdrawiam 
Arrira :*  

5 komentarzy:

To od ciebie zależy czy następny rozdział się pojawi. Napisanie komentarza zajmie ci zaledwie kilka sekund. :) -@monAchilles